Żyj, nie żRyj!

Nie mam gdzie zaparkować samochodu. Cofam się ze sklepów od progu. Wybieram DriveMarche. Podjeżdżam i stoję pół godziny po odbiór drobnych zakupów, które zwykle odbieram w 5 minut. Ten amok. Te kosze wypełnione po brzegi żarciem. ŻARCIEM! Bo inaczej nie umiem tego nazwać. Kilogramy kiełbas, wędlin, mięs takich czy innych, chlebów, tuziny jajek, dziesiątki słoików majonezu, wszystko w ilościach do porzygu. Wybaczcie mi, ludzie, ale co Wy, qrwa, będziecie z tym całym żarciem robić przez DWA dni!???

Może ja jestem jakaś inna (fakt, nie lubię jeść za dużo, ale wiem, co to głód), może czegoś nie rozumiem, może święta to czas, żeby… napchać sobie policzki jak chomik i trzymać, żeby w razie Niemca nie paść z głodu? Może zbliża się wojna. Może jakiś inny kataklizm?…

Zaczynam naprawdę myśleć, że coś jest ze mną nie tak, ale dla mnie święta to… święto. To czas, kiedy mogę:

  • być z rodziną
  • robić nic
  • czytać rano zanim wstanę z łóżka
  • oglądać filmy przez cały dzień
  • cokolwiek

Ale nie – ŻREĆ! Nie macie na co dzień jedzenia czy co? Brakuje Wam? Owszem, pamiętam czasy, gdy byłam dzieckiem, kiedy święta były tymi dniami, kiedy mogłam się najeść do syta. Ale ja byłam biedna! Moja rodzina była biedna. Nie raz nie mieliśmy nawet na chleb, nie mówiąc już o czymś do chleba. Było to więc całkiem zrozumiałe. Ale przecież to niemożliwe, żebyście wszyscy co do jednego żyli w takiej biedzie jak ja!!!

Ile jesteście w stanie dojeść po świętach? Kto z kolegów z pracy, u których w domach jest dokładnie tak samo, będzie miał ochotę kosztować we wtorek Waszej sałatki? Co zrobicie z tym niezjedzonym żarciem? Czy będziecie czuć się dobrze wyrzucając je kilka dni po świętach zepsute na śmietnik? Czy nie lepiej zamiast tego napychania koszyków żarciem usiąść na chwilę przy komputerze i zrobić stałe zlecenie nawet na kilka złotych dla jakiejś organizacji pomagającej tym, którzy naprawdę nie mają co jeść? No po prostu nie mieści mi się to w głowie. Co roku to samo. A nawet powiedziałabym, że gorzej.

Zwolnijcie! Nie żryjcie! ŻYJCIE! 🙂

Alleluja!

PS Nawet jeśli pogoda do dupy. Po coś w końcu człowiek wynalazł parasole 😉