Spotkania z Azją. Wolontariusz w meczecie

„Czy chciałyby panie, żebym je oprowadził po meczecie?” – mówiący płynnym angielskim wysoki mężczyzna wyłania się ni stąd, ni zowąd zza naszych pleców, gdy stoimy w głównej sali Masijd Jamek, czyli meczetu Jamek w Kuala Lumpur. „Pewnie!” – zgadzamy się natychmiast, choć pocimy się niemiłosiernie w czerwonych szatach, które polecono nam założyć przed wejściem. Ale skoro jest oferta, jest reakcja 😉 Obok nas młoda kobieta w hidżabie oprowadza znacznie większą wycieczkę równie spoconych ludzi, więc i my damy radę.

Jako niewierne, musiałyśmy założyć te szaty. I cieszyć się, że w ogóle możemy zwiedzić meczet, bo jeszcze nie tak dawno kobiety spoza świata islamskiego miały do niego wstęp wzbroniony. Nawet muzułmanki nie modlą się z mężczyznami mają do tego własną salę. Wybrałyśmy gustowną czerwień i ruszyłyśmy między budynki.

„Jestem tutaj wolontariuszem – przedstawia się nasz przewodnik. – Codziennie ktoś taki jak ja oprowadza turystów po meczecie, całkowicie za darmo. Skąd panie przyjechały?” „Z Polski”. „Aż z Polski?! Jak długo trwała podróż?” „15 godzin” – uśmiecham się. „15 godzin!” wykrzykuje nasz rozmówca z podziwem. W tej wymianie uprzejmości dopytuję go, czym zajmuje się na co dzień. Okazuje się, że kończy właśnie magisterium z nauk społecznych na Uniwersytecie w KL. Nie jest teologiem. Świat islamski jest pełen osób gotowych w każdej chwili opowiedzieć o swojej religii. Nasze spotkanie ma się okazać fascynującą lekcją. Dzięki niej spojrzałam na islam z całkiem innej niż dawno temu przekazana mi w polskiej szkole strony. O meczecie i jego historii nasz przewodnik opowiada równie zajmująco.

Zresztą historia Jamek, jednego z najstarszych meczetów w Kuala Lumpur, jest naprawdę fascynująca. Meczet został zbudowany w 1907 roku, ale otwarty w 1909, w miejscu pierwszego w KL cmentarza, u zbiegu rzek Gombak i Klang. Pochodzi od nich nazwa stolicy Malezji – Kuala Lumpur dosłownie oznacza „błotnisty zbieg [rzek]”. Meczet jest więc prawdziwym sercem KL. Zbudowano go w pięknym stylu mauretańskim, który sprawia, że robi przeogromne wrażenie na turystach. Jest znacznie piękniejszy niż narodowy meczet kraju, Masijd Negara, do którego zbłądziłyśmy następnego dnia 😉

W głównej sali modlitewnej przewodnik opowiedział nam o jego poszczególnych elementach, wśród których znaczenie ma nawet układ wzorów na dywanie. „Stoimy na tych czerwonych pasach, bardzo blisko siebie, ramię w ramię, a białe pasy wyznaczają naszą przestrzeń do oddawania pokłonów” – opowiada wolontariusz i pokazuje ikonografikę, która jest instrukcją wykonywania pokłonów. Wszystko ściśle według szablonu, poza który pod żadnym pozorem nie wolno wyjść. „Jak myślicie, jak długo trwa nasza modlitwa?” – pyta. „Hmmm… – zastanawiamy się – piętnaście minut?” „Dziesięć minut. Bardzo krótko” – odpowiada przewodnik i przechodzi do tablicy, na której też infografiką, po angielsku opisana jest historia islamu i skrótowo – to, w co i jak muzułmanie wierzą.

JEDEN BÓG. JEDNA LUDZKOŚĆ. JEDNA RELIGIA. WIELU PROROKÓW

Tak w skrócie wygląda islam. Wierzą, że wszyscy wywodzimy się od Adama i Ewy. Z nich zrodził się prorok Noah (Nuh), a z niego prorok Abraham (Ibrahim). Według islamu, Abraham otrzymał od Boga tzw. Zwoje Abrahama, które zawierały jego objawienia. Z Abrahama zrodził się Ishmael (Ismail), od którego wywodzi się lud arabski. Z Abrahama zrodził się też Izaak (Ishaq), praojciec religii żydowskiej. Z niego zaś Mojżesz (Musa), którego Bóg obdarował Torą (Taurat). Dalej – tak jak w chrześcijanizmie – na świecie pojawił się Jezus Mesjasz (Isa Al-Masih), który dla muzułmanów jest kolejnym prorokiem, obdarowanym przez Boga Ewangelią (Injeel), uważanym za postać historyczną, która żyła od 1. do 33. roku naszej ery. Najważniejszym w islamie prorokiem jest jednak oczywiście Mahomet (Muhammad), żyjący od 570. do 632. roku naszej ery. Jemu z kolei, za pośrednictwem Archanioła Gabriela (Dżibrila) Bóg powierzył Koran (Qur’an), którego nazwa pochodzi z arabskiego i znaczy dosłownie „recytacja”. To właśnie na pamiątkę tych objawień, które rozpoczęły się w ramadanie, dziewiątym miesiącu roku, w islamie co roku obchodzi się obecnie ramadan. W jego trakcie muzułmanie nie mogą od świtu do zmierzchu spożywać żadnych pokarmów, pić napojów (nawet wody), palić tytoniu ani uprawiać seksu. Swój ostatni posiłek przed kolejnym dniem jedzą przed świtem, a kiedy usłyszą wołanie do porannej modlitwy fadżr, zaprzestają jedzenia i picia. Jedzą więc właściwie tylko dwa posiłki – iftar po zachodzie słońca oraz suhur przed świtem. Obowiązkiem każdego muzułmanina jest też szczególna wstrzemięźliwość nie tylko wobec doznań cielesnych, ale i wewnętrznych złych skłonności, jak fałsz, obłuda, obmowa, kłamstwa. Powinni też dawać w tym czasie jałmużnę. Koniec ramadanu to w islamie święto tak wielkie jak chrześcijańskie Boże Narodzenie. W Malezji nazywa się Hari Raya (święto) Aidilfitri (koniec ramadanu) i też jest bardzo rodzinne. Ważne elementy to wzajemne wybaczanie złych rzeczy, odwiedzanie grobów najbliższych, modlitwa w meczecie i wzajemne odwiedziny z biesiadami i tradycyjnymi przysmakami.

Dzień przed Hari Raya Aidilfitri w hotelu czekały na nas pyszne, świąteczne ciasteczka i życzenia „Selamat Hari Raya Aidilfitri” – Szczęśliwego Końca Ramadanu. Zjadłyśmy je ze smakiem następnego dnia przy hotelowym basenie, wspominając naszego przewodnika po meczecie i świecie islamu jednocześnie…