Skip to content

ALL THE RIGHT PLACES

Macie takie miejsca na świecie, w których czujecie się, jak u siebie i wiecie, że moglibyście w nich zamieszkać, nawet jeśli tak do końca ich nie znacie? Ja mam. Praga, Boston, Florencja i mała wioska Sebatu na Bali. Jest też na tej liście Kraków. To jedno z tych miast, w których po prostu czuję się, jak w domu. Angielski tytuł wpisu jest angielski, bo trudno mi było znaleźć tak piękne polskie nazwanie tego uczucia do miejsc niż „all the right places” – wszystkie miejsca, które są takie, jak trzeba, wszystko w nich pasuje. Do mnie.

Szczególne wrażenie robi na mnie za każdym razem, kiedy tu jestem, krakowski Kazimierz. W tej dawnej (i trochę obecnej, bo odradza się tutaj ta kultura) żydowskiej dzielnicy niespodzianki, zaskoczenia i miłe dla oka albo po prostu rzucające się w oczy rzeczy są niemal na każdym kroku, mieszkanie to sama przyjemność. Piszę te słowa siedząc na poddaszu apartamentu obok Starej Synagogi, w sercu Kazimierza. Dosłownie kroki dzielą mnie od historycznych miejsc tej dzielnicy i samego Krakowa. W odrestaurowanej kamienicy, w której wynajęłam ten apartament, zachowano cały jej XIX-wieczny charakter do tego stopnia, że wchodzenie po jej schodach na III piętro za każdym razem jest odkrywaniem czegoś nowego.

Tak, tak… odkrywaniem 😉

Społeczność żydowska Krakowa przed wojną to była aż 1/4 całej populacji tego miasta. Nic dziwnego, że ta kultura odcisnęła tutaj swoje piętno. I że Kazimierz po smutnych czasach peerelu zaczął odzyskiwać swoją tożsamość i – nie boję się użyć tego słowa, mimo wielu niedociągnięć, które tu widać na każdym kroku – urodę. Bo trudno się miejscu odciąć od kultury i ludzi, którzy je stworzyli. Zresztą odwrotnie też. Ale dzięki temu jest tak fantastycznie odjechane, że aż momentami nierzeczywiste.

Jak to graffiti…

Za co jeszcze kocham to miasto? Za to, że jest po prostu przyjazne. Wczoraj po przyjeździe zostawiłam samochód na parkingu i poruszam się pieszo. To jest tak przyjemne i łatwe! I inaczej niż w Warszawie kierowcy zatrzymują się przed przejściami, by przepuścić pieszych 😁, a komunikacja miejska jest super extra dopasowana do potrzeb mieszkańców całego miasta. Za to, że daje się błyskawicznie oswoić. Miejsca, w których się było jedynie raz, rozpoznaje się kolejnym razem natychmiast. No i za architekturę ❤️ Idziesz i chłoniesz to piękno.

Albo takie smaczki… ❤️

Podobnie mam we Florencji. Ale o niej już pisałam ☺️ Poczytajcie, bo samą mnie wzruszył ten tekst. A tymczasem ja napawam się dalej Krakowem. Jutro wydarzy się to, po co tu przyjechałam. Spektakl Cirque du Soleil „Toruk” na podstawie „Avatara”. Jestem pewna, że wart swojej ceny 😅

Brak komentarzy


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis: