MĘŻCZYZNO, BĄDŹ MĘŻCZYZNĄ, CZYLI JAK ŚWIĘTOWAĆ DZIEŃ KOBIET

Wczoraj wpadłam do Tesco na szybkie zakupy do mojej absolutnie puściutkiej po remoncie lodówki i poczułam się dziwnie. Jakby ktoś wymiótł z miasta większość kobiet. Albo panował tu matriarchat i to panowie byli strażnikami ogniska domowego, ogarniającymi – jak ja – temat weekendowych zakupów. I przyznam, że nie spodobał mi się ten widok.

Chodziłam po tym sklepie wrzucając szybko do koszyka to, co potrzebne. A tu wszędzie faceci z intensywną myślą zastygłą na twarzy w dziwnym grymasie krążący między regałami, kupujący a to słodycze, a to kosmetyki, a to róże, już zawinięte w celofan, a to storczyki w doniczkach, a to tulipany nawiezione setkami i stojące tuż przy wejściu, jak niezbyt delikatna sugestia, że wrócić powinieneś chłopie z wiechciem do domu.

Patrzyłam na nich z politowaniem. Bo większość z nich wyglądała, jakby wypełniali ciężki obowiązek. Bo trzeba. Dać kwiatka. Złożyć życzenia. Ucałować. Trzeba.

I potem przyjdzie taki z wiechciem do domu, da buziaka, niektóry może zaprosi na kolację albo sam coś ugotuje. Nawet ten, co na co dzień tłucze żonę, „bo tak ją kocha”, w Dzień Kobiet nie stłucze, a nawet i kwiatka może da. Jest święto – jest impreza. Kobieta się cieszy, bo on ją docenia. A on jest dumny, że się spisał. Ale 9 marca wszystko wraca do normy. Facet przychodzi po pracy do domu bez wiechcia i nie zaprosi na kolację ani nie ugotuje, tylko żąda obiadu na stole. Ten, który tłucze, już nie świętuje, więc sprawdza, czy zupa przypadkiem nie jest za słona. Albo kawa za słodka. To się na szczęście zaczyna zmieniać, ale jednak nadal w większości polskich domów dominuje, wbrew temu, co widziałam w Tesco, patriarchat.

Kiedy więc już wsiadłam do auta, to pomyślałam sobie, że ten Dzień Kobiet to w gruncie rzeczy smutne święto. To dzień, w którym panowie usilnie przekonują panie, że je kochają i doceniają. A ja pytam – czemu tak nie robią na co dzień? Wiem, mam skłonności do generalizowania i krzywdzę tym samym panów, którzy w Dniu Kobiet faktycznie czują potrzebę emablowania swojej wybranki. Ale oni sami przyznają mi rację, że kobietę TRZEBA doceniać i w miarę możliwości rozpieszczać zawsze. Zresztą trzeba się rozpieszczać nawzajem, a jak się jest samym, to nawet i samemu. To niezwykle ważne dla naszego zdrowia psychicznego. Drobne przyjemności, małe gesty, miłe niespodzianki, nieoczekiwany kwiatek, porwanie kobiety na weekend, kolacja sam na sam ugotowana przez żonę w seksownej bieliźnie pod sukienka, a wszystko to na co dzień, nie od święta – to jedna z najlepszych rzeczy, jakie można sobie w życiu dać.

Kobiety od pewnego czasu wyrywają się tego dnia z domu, by świętować we własnym gronie. Jak myślicie, dlaczego? Dlaczego istnieją takie imprezy, jak „Kino na szpilkach” (byłam dwa razy, więcej nie pójdę)? Dlaczego panie chodzą do pubów, oglądają chippendalesów? Dlaczego nie chcą spędzać tego czasu ze swoim facetem? Dlatego że on niczym ich już nie zaskoczy. Dzień Kobiet powstał z kobiecego zrywu. Panie upominały się o swoje prawa. I wywalczyły je. Mogą głosować, manifestować, mogą nawet dominować w związkach i tłuc mężczyzn (smutne, ale prawdziwe). Kobiety mogą dziś wszystko, choć jeszcze niektóre tego nie wiedzą 😉 Ale po latach goździków, rajstop, ręczników i innych niezapomnianych prezentów od peerelowskich pracodawców zrozumiały, że nie tędy droga. Że Dzień Kobiet powinien być codziennie, nawet w drobnym geście. A więc gdy przez lata mężczyźni powtarzają ten sam schemat, kobiety z niego wychodzą. Bo po co siedzieć w domu z facetem, któremu nie chciało się – skoro jest narzucona międzynarodowym świętem okazja – wymyślić czegoś oryginalnego? I to też jest smutne.

Ale trochę jesteśmy temu winne. Nie wiem, czemu panowie podchodzą do tego święta tak schematycznie. Ale wiem, że z facetami to jest tak, że pewne rzeczy trzeba im wyłożyć jak kawę na ławę. Muszą mieć wyraźny komunikat, że chciałybyśmy z ich strony jakąś niespodziankę, żeby wymyślili coś miłego, żeby – przede wszystkim – wysilili się, by to wymyślić. By wiedzieć, co może nam sprawić radość. Każdy ma to na początku związku. A potem znika w rutynie dnia codziennego. Moja teoria jest taka, że znika, kiedy się nie rozmawia i kiedy za bardzo jest się „ze sobą”, przyduszając się nawzajem swoją nadmierną obecnością. Bo każdy człowiek musi mieć własną przestrzeń. Dzięki niej docenia się tę drugą osobę.

A więc – drogie panie – dajcie mężczyźnie przestrzeń i zadbajcie o własną (ale nie tylko w Dniu Kobiet) oraz wyraźnie komunikujcie swoje potrzeby i oczekiwania, drodzy panowie – będąc w swojej przestrzeni nie myślcie tylko o sobie, wykorzystajcie niekiedy ten czas na wymyślenie niespodzianki dla dziewczyny, żony, partnerki. Zdziwicie się, jak bardzo potrafią to docenić. I bądźcie mężczyznami, bo nawet silne kobiety potrzebują silnego męskiego ramienia, żeby się czasem oprzeć. I świętujcie po męsku – z dumą codziennie, a nie z przymusem od święta.

No i najważniejsze – dzień kobiet i dzień mężczyzn, dzień każdego człowieka powinien być codziennie. Bo żyje się raz.