
Dwa tygodnie milczenia? Sama jestem na siebie zła 😉 Ale w sumie nie tak bardzo, bo robiłam w międzyczasie ciekawe rzeczy. Potraktujmy to jako urlop od bloga. A propos urlopu, czasu wolnego i umiejętności jego spędzania, to po zmianach w moim życiu zawodowym nareszcie zrozumiałam, jak wielkie ma to znaczenie. Ale dziś nie o tym chcę pisać, bo na osłodę po milczeniu mam coś wyjątkowo smacznego, chociaż… nie wiem, czy to dobre określenie.
Otóż niektórzy ludzie jeszcze nie przyzwyczaili się do tego, że nie jestem dziennikarką, i podrzucają mi do torebki różne ciekawostki. Zwykle je pomijam, ale ta jest przecudnej urody. Otóż weszłam w posiadanie pewnego nagrania… Od razu zdementuję wszelkie przyszłe plotki i domysły, jakobym latała z dyktafonem po knajpach i nakłaniała ludzi do zwierzeń na mniej lub bardziej osobiste tematy (chociaż może wtedy nie miałabym dwutygodniowych przestojów, bo tematy zjeżdżałyby z taśmy w tempie jeden dziennie – jak na stronie „Wprostu” w czasie afery taśmowej). Nie. Ja po prostu otrzymałam nagranie fragmentu jednej z sesji Rady Gminy Marcinowice, na którym obecny wójt Jerzy Guzik krzyczy do przewodniczącego rady Zdzisława Grabowskiego, że… „choćby ten się zesrał (sic!), to on i tak będzie dalej wójtem”.
Wójt Guzik jest znanym specjalistą od wywoływania ogólnej wesołości w różnych gremiach, bo mówi, co mu ślina na język przyniesie i nie przejmuje się konsekwencjami. Wali prosto z mostu, bez ogródek, nie udając wcale inteligentniejszego niż jest w rzeczywistości. Czasem wójt wychodzi z urzędu i trafia na przykład do takiej stolicy powiatu, gdzie parę razy wybił się ponad przeciętność. Na przykład wtedy, kiedy na jednej z gospodarczych debat powiedział Leszkowi Balcerowiczowi, że powinno się przywrócić pegeery 😀 Albo wtedy, kiedy chciał nazwać ulicę nazwiskiem żyjącego biznesmena, ponoć dobroczyńcy gminy, co to wesprze i pomoże, a jak radni się nie zgodzili na to imię, to już nie wesprze i nie pomoże, bo wstyd prosić – tak mówi wójt.
Nie od dzisiaj w gminie Marcinowice mówi się, że wójt nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłby przestać być wójtem. Doszły mnie słuchy, że jeśli go nie chcą tam, to czeka na niego Sobótka, Świdnica, a nawet… fotel starosty. Czemu nie? W końcu wójt Guzik – jak niewielu samorządowców (gdzie by tam prezydent Świdnicy mógł przyjąć tyle ludzi co on, wójt małej gminy) – jest dostępny dla mieszkańców, o czym przekonuje nas sam w tym filmiku:
Są jednak i tacy, którzy mówią, że wcale taki dostępny ani fajny nie jest, bo w ciągu niespełna dwóch kadencji zdążył już zrazić do siebie nie tylko sporą część mieszkańców, ale prawie wszystkich radnych. Tych ostatnich do tego stopnia, że na jednej z tegorocznych sesji przewodniczący rady chcąc wójta – mówiąc po ludzku – wqrwić, zapowiedział, że będzie kandydować na wójta. Ponoć nie ma takich zamiarów, więc zaczepka była obliczona tylko na wywołanie owego wqrwa. Bo to wójta czuły punkt. I udało się. Wójt Guzik ponoć zapienił się na maksa, a wąs – jak wynika z relacji naocznych świadków – mu się wydłużył z emocji, i zakrzyknął do całej sali: „Choćby się zesrał, to ja i tak będę dalej wójtem i tak!”.
Nie wierzycie? Posłuchajcie!
PS Ten gwar nie oznacza, że była to przerwa w sesji. To była robocza część obrad 😉
Foto zaczerpnęłam ze strony www.marcinowice.pl
Skomentuj