
Pewien starszy pan dzisiaj żalił mi się, że ma od 20 lat problem z opatentowaniem wynalazku. Co to za tajemniczy wynalazek i czy po 20 latach gigantycznego postępu techniki na cokolwiek by się przydał, nie mam pojęcia. I pewnie się nie dowiem. Pan jednak na wynalazcę stanowczo nie wyglądał. Raczej na człowieka, którego życie sroooogo poturbowało, a on mu jeszcze w tym solidnie pomagał – musiałam po tej wizycie porządnie wywietrzyć biuro 😉 Ale nie oceniam, bo pozory czasem mylą…
Także dziś kolejna już osoba z eks-otoczenia nowej świdnickiej władzy (szybko to „eks” się pojawia, tak swoją drogą) skarżyła mi się, że nie tak to miało być, że w czasie kampanii mówiło się inaczej, a teraz objawiła się prawdziwa twarz w całej okazałości, porównywana przez rozmówcę z jednym z czarnych charakterów z kreskówek Disneya (przez litość nie wymienię imienia tego antybohatera, bo naprawdę kojarzy się źle). No więc przeglądają ludzie na oczy. Pozory ich zmyliły, ale…
Ale przepraszam… Czy ja o tym nie pisałam? Czy nie mówiłam, że tak właśnie będzie? Akurat te osoby, które mi się w ostatnim czasie wywnętrzały w tej sprawie, miały okazję tak samo jak ja poznać obecną nową władzę jak zły szeląg. A więc… widziały gały, co brały?
Ja rozumiem omamienie złotoustą mową, bo i ja dwukrotnie dałam się na to złapać. Ale prawda jest taka, koleżanki i koledzy, że każdy wybór jest nasz i to my ponosimy za niego odpowiedzialność. Nasza jest każda decyzja i każdy czyn, którego jesteśmy sprawcami. I każde słowo, które wychodzi z naszych ust.
Jeśli więc stoję murem za kurą, która opowiada, że znosi złote jajka, a potem okazuje się, że osłaniałam wielką wydmuszkę, to sorry – mogę mieć pretensje tylko do siebie. Nie do kury.
W demokratycznym kraju każda stara kwoka wyhodowana jeszcze na peerelowskich betonach może sobie wygdakiwać wszystko, co jej się żywnie podoba. Nawet że kogut jest gejem albo że w latach osiemdziesiątych Polska była dziesiątą potęgą gospodarczą 😀 Zamiast więc teraz żałować czy szukać zemsty, wyciągnijcie wnioski.
Skomentuj