PAPKA Z MUZGÓ

„Pójść na żywioł czy czekać? Kiedy wg naukowców najlepiej zacząć uprawiać seks?”, „3 rzeczy, które sprawią, że Wasz związek będzie silniejszy”, „Co data urodzenia mówi o Twoim życiu seksualnym?”, „11 powodów, żeby trzymać się za ręce”, „Z którym ciachem powinnaś spędzić walentynkowy wieczór?”…

Przyznam, że cały mój wpis mógłby być wypełniony takimi i podobnymi tytułami, ale doszłam do wniosku, że nie chcę już oglądać niczego, co robiłoby mi papkę z mózgu. Wręcz przeciwnie. Chciałabym jak najczęściej widzieć coś, co mnie wzbogaci, rozwinie, do czegoś natchnie…

Tymczasem jedynym kanałem w telewizji, jaki da się obejrzeć od rana do wieczora (testowałam w jeden zimny i ponury weekend, kiedy byłam chora) jest HGTV, który poznałam będąc w USA i który – ku mojej nieopisanej radości – pojawił się dzięki TVN-owi w Polsce.

Na każdym innym możesz natknąć się na:

a) seriale dokumentalne grane przez amatorskich amatorów i ze scenariuszami tak głupimi, że – jak by powiedziała moja przyjaciółka – od samego słuchania aż zęby bolą,

b) telewizyjne show, w których to rolnik szuka żony albo jakaś para bierze ślub nie mając pojęcia o tym, kto kim jest (nawet w aranżowanych małżeństwach w krajach, gdzie tej zwyczaj nadal funkcjonuje, z grubsza się wie, że on jest synem tego i tamtego oraz ma to i to)

c) seriale fabularne, których fabuła jest tak przewidywalna jak to, że mój kot rano będzie drapał w drzwi sypialni, żebym już wyszła, bo usłyszał, że wstałam

d) w najlepszym wypadku – wiadomości różnej jakości, w zależności od kanału, lub rozmowy polityków, którzy jednak prezentują coraz niższy poziom i coraz mniej się tego da słuchać.

Czy to my jesteśmy coraz głupsi, czy media myślą, że tacy jesteśmy? Z drugiej strony – pracowałam w mediach i wiem, że ich robota polega na tym, że reagują na potrzeby odbiorcy, więc?… Naprawdę aż tak nam się nasze społeczne IQ obniżyło czy może jesteśmy już tak zagonieni w codzienności, że wszystko nam jedno, co nam serwują, byleby zapchać mózg niczym brzuch w McDonaldzie, papką pełną jakichś nieistotnych informacji i byleby przestać myśleć o przyziemnych sprawach, jak kredyt do spłacenia, zepsuty samochód czy opłacenie studiów syna?

Wierzę, że nie jest jeszcze z nami tak źle. Sama od pewnego czasu przekształcam swoją tablicę na Facebooku w miejsce, do którego chce się zaglądać. Sukcesywnie eliminuję ludzi, których posty powodują, że czuję się głupsza niż jestem w istocie (co więcej, czuję, że oni są głupsi niż w istocie są!), odlajkowuję fanpage, które niczego ciekawego nie wnoszą do mojej codziennej rzeczywistości, zalajkowuję te, z których mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć lub które mogą stanowić jakąś inspirację. O ironio, tym sposobem większość tego, co regularnie fejsbuk mi wyświetla to… kulinaria! Hahaha 😀