Strażak może więcej

Jestem kobietą, więc jako dziecko nie chciałam być strażakiem. Ale moi koledzy – owszem. Nie wiem, czy bardziej ich w tym fascynowało igranie z ogniem, gaszenie pożarów, czy po prostu latanie z sikawką jako podświadomy wyraz pewnego męskiego atawizmu 😉 Faktem jest jednak, że każdy mały chłopiec w czasach mojego dzieciństwa z – nomen omen – zapałem czytał „Jak Wojtek został strażakiem”, a wiele lat później każdy mały chłopiec z równym zapałem oglądał „Strażaka Sama”.

Faktem jest także, że – w przeciwieństwie do innych zawodów zaufania publicznego, jak choćby lekarz, adwokat czy nawet funkcjonariusz innych mundurowych służb – trudno nam przypiąć jakąś łatkę strażakowi, prawda? Nie powiemy o nim, jak o lekarzu, że jest łapówkarzem. Ani że łupi ludzi z pieniędzy – jak adwokat. Ani nawet – że jest nierobem – jak mawia się o strażnikach miejskich, a oni także pełnią zawód zaufania społecznego.

O tym, że istnieje coś takiego, jak „zawód zaufania publicznego”, dowiedziałam się dawno, dawno temu, jeszcze w poprzednim stuleciu, kupując samochód. Powiedziano mi, że ja jako dziennikarz taki zawód wykonuję. W praktyce oznaczało to, że po prostu kupiłam taniej samochód, bo banki chętniej i na bardziej preferencyjnych warunkach udzielały kredytów. Istnieje cała lista takich zawodów, ale jeden z nich cieszy się wyjątkowo dużym zaufaniem nas, Polaków. To strażacy, którzy dzisiaj obchodzą swoje święto. Ufa im aż 94 proc. społeczeństwa.

Dlaczego tak się dzieje? Bo często ratują ludzkie życie? Lekarze także, a jednak pielęgniarki czy ratownicy medyczni cieszą się niższym zaufaniem. A więc może dlatego, że często narażają życie własne? Wojskowi też, a jednak ufamy im mniej. Może więc dlatego, że często igrają twarzą w twarz z żywiołem, robiąc to w obronie naszej i naszego mienia? Zapewne tak. I zapewne także dlatego, że to zwykle strażacy są pierwsi na miejscu wypadków, katastrof, klęsk żywiołowych. Strażak oprócz wykonania własnej pracy, zastąpi także policjanta i ratownika medycznego.

Taaak, strażak to taki współczesny superhero! Zawsze pierwszy, zawsze najszybszy, zawsze w gotowości, by nieść pomoc. W dzień i w nocy. Także w święta. Nawet wtedy, gdy chodzi tylko o kota, który wlazł na drzewo i wymiaukuje  na nim serenady, bo nie wie, jak zejść, czy psa, który sobie tylko znanym sposobem znalazł się na kłodzie na środku rzeki. Kto zlikwiduje gniazdo os czy szerszeni? Strażak! Kto wejdzie przez okno do mieszkania staruszki, która zasłabła i nie daje znaku życia? Strażak! Kto zimą usunie gigantyczne sople zagrażające życiu przechodniów? Strażak! Po kogo policjant czy ratownik medyczny zadzwoni, gdy nie może wydobyć z auta po wypadku jego ofiar? Po strażaka! Kto latem, gdy upał staje się w mieście nieznośny, postawi nam w Rynku kurtynę wodną? Strażak! Haha 🙂

Strażak to taki żywy bohater, co do którego – biorąc pod uwagę jego nędzne zarobki – nikt nie ma wątpliwości, że działa dla dobra publicznego. A w dodatku – strażacy są jakby niedostrzegalni. Jak Batman, Superman, Spiderman i wielu innych „manów” 😉

Dwa lata temu, gdy przez południową Polskę przeszła latem trąba powietrzna, w natemat.pl pojawił się artykuł poświęcony właśnie strażakom. A konkretnie temu, że ich wielki wkład w ratowanie ludzi i ich mienia przeszedł w relacjach niemal niezauważony. Odnalazłam go. Wypowiada się w nim dr Jacek Wasilewski, socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, który mówi, że „młodzi mężczyźni, jeśli nie mogą być Supermenami, zostają strażakami”. I fascynacja tym zawodem nie zanika. Zapewne dlatego, że jest on bardziej misją niż zawodem.

Dlatego ufamy strażakom. Nie tylko z wdzięczności za gaszenie pożarów czy ratowanie naszego mienia albo nas samych z wypadków. Ale też z wdzięczności za takie z pozoru drobne, ale ludzkie gesty, jak wyniesienie naszej sąsiadki – staruszki z mieszkania, jak uratowanie naszego kotka czy pieska albo naszych głów przed spadającym soplem. Tak – to pewne: strażak potrafi więcej niż Polak 😉

Z pozdrowieniami dla znajomych i nieznajomych strażaków 😀