
W mieście takie zmiany… Tyle osób mówi o jakimś przewietrzeniu (choć jak słyszę o co niektórych planach kadrowych w magistracie, to raczej mi się to z wiatrami kojarzy, niż z wietrzeniem 😉 Media, jak to media, żyją tym, kto z jakiego stołka poleci, a kto na niego wskoczy. Nowa ekipa buduje swoje struktury, stara – sprząta po sobie (który to fakt skrzętnie został odnotowany przez jednego ze moich znajomych na FB jako wywożenie makulatury). No to i ja postanowiłam zrobić trochę porządków. W tej nowej miejskiej rzeczywistości witam Was na ciągle tym samym, ale jednak całkiem nowym blogu – wreszcie moim własnym.
Skoro milcząca większość nie idąc do urn wybrała, jak wybrała, czas pomyśleć o swoim mieście inaczej. Mała jest dziś szansa na pełny obiektywizm świdnickich mediów, które nowa pani prezydent owinęła sobie wokół palca jeszcze zanim wybory wygrała. Przyda się więc spojrzenie z innej strony (nie mówię, że całkiem obiektywne, ale jednak inne). Ciekawi mnie, czy będziemy świadkami likwidacji – Festiwalu Reżyserii Filmowej, Kongresu Regionów, Miasta Dzieci, Zjazdu Świdniczan, który zgodnie z zapowiedziami, powinien się odbyć za dwa lata – czy raczej zobaczymy sprytne przejęcia okraszone elokwentnymi wyjaśnieniami, że jak tamci to robili, to źle to robili, a jak my – to będziemy już robić dobrze.
Ciekawa jestem też ruchów kadrowych. Bo że każdy chce pracować z zaufanymi ludźmi, to jest jasne jak słońce. Pytanie, ile osób, które do tej pory nigdzie na dłużej nie zagrzały miejsca i niczym szczególnym się nie wykazały, odbierze teraz zapłatę za wsparcie w kampanii. I jak sowitą? 🙂
Ogólnie – zrobiło się arcyciekawie, chociaż dość przewidywalnie. Król umarł równie szybko, jak ożył nowy. Polityka, jak zawsze, okazała się dziwką, która da każdemu, byleby zapłacił. Ci z prawej przeszli na lewo, ci lewej – trochę na środek, a ci ze środka – nieco na prawo i już mamy szeroką koalicję ludzi, z których każdy przyszedł do urzędu z własnym wiatraczkiem.
Kurz bitewny opadł, czas więc już zapomnieć o deklaracjach z kampanii, hasłach wyborczych i programach, które głosili kandydaci. Spłonęły w płomieniach nowych politycznych romansów. Dziś już, wyborco, nie jesteś ważny, bo swoje zrobiłeś. Jeśli Twoja partia zbratała się z tą, której nienawidzisz, nie masz już nic do powiedzenia. Możesz tylko biernie patrzeć na efekty tego, do czego niechcący się przyczyniłeś. Od dziś to, co nowe jest stare, a to, co stare – nowe. I tylko Twoi wybrańcy śmieją się Tobie głośno w twarz uśmiechem klauna, który zrobił sobie z Ciebie jaja…
I być może to właśnie jest odpowiedź na przewijające się tu między wierszami pytanie, dlaczego większość nie głosuje…
A na koniec zagadka, bo się jakoś ponuro zrobiło 😉 Z kim na zdjęciu przeciągam prześcieradło? 😀 Pierwszej osobie, która odpowie, stawiam kawę 😉