ŁYK ŻYCIOWEJ FILOZOFII

Filozofia życia. Macie ją? Czy jeszcze jej szukacie? A może uważacie, że wcale Wam niepotrzebna? Moja jest prosta i banalna jak kromka chleba na śniadanie przeciętnego Polaka.

Żyj i daj żyć innym. Nikt nie jest lepszy i nikt nie jest gorszy.

Okazuje się, że można ją jednak rozumieć inaczej. Wczoraj poznałam Gianfranco – Włocha mieszkającego w Krakowie z żoną Polką i małym, 10-miesięcznym synem. Gianfranco handluje maszynami do wyciskania mleka z tego, w czym nam się wydaje, że mleka nie ma, na przykład z orzechów. Jest weganinem.

Weganinem Gianfranco stał się tak. Najpierw kochał mięso. Nie było opcji na bezmięsny posiłek, a gdy zamawiał stek, to nie jeden 😉 „Kochałem mięso!” – przekonywał mnie wczoraj. Rok temu Gianfranco był w Azerbejdżanie. W pewnej wiosce wśród pasterzy widział, jak jeden z nich wyrzucił nowo narodzone cielę do śmietnika, bo krowa była hodowana po to, żeby dawać mleko. Gianfranco był w szoku. Nie mógł sobie z tym poradzić, zwłaszcza że on i jego żona właśnie spodziewali się dziecka.

I tak mięsożerny Gianfranco został weganinem. Myślał, że będzie trudno. Myślał, że nie da rady. Ale chciał spróbować. I okazało się to zaskakująco łatwe.

Poznałam wczoraj wielu wegan. Była ku temu okazja, więc postanowiłam ją wykorzystać na próbę zrozumienia tego całkiem egzotycznego dla mnie świata. Na drugie śniadanie zjadłam więc wegańskiego hot-doga, którym raz po raz zajadali się sami jego sprzedawcy. Szczerze mówiąc, po tym niedokończonym posiłku pewna byłam jednego: nigdy nie zostanę weganką!

Myślę, że gdyby ktoś mający pojęcie o przyprawach podał mi mielony papier w bułce z warzywami, prędzej zostałabym papierianką ha ha 😉

I mimo że burger od Krowarzywa, najlepszej burgerowni w Polsce, która w rankingach i konkursach wygrywa nawet z tymi mięsnymi, był genialny, pewna jestem, że nigdy nie zostanę weganką. Zaczęłam jednak rozumieć i szanować ich filozofię, zwłaszcza po rozmowie z Gianfranco, którą odbywaliśmy przy butelce świeżo wyciśniętego mleka z nerkowca 😉

Bo Gianfranco jest weganinem, choć był mięsożercą. Bo jego żona jest wegetarianką i on nie ma z tym problemu. Bo ich dziecko, kiedy jest u dziadków, je wszystko, a rodzice absolutnie mu tego nie zabraniają. Bo jak mówi Gianfranco – jego syn sam znajdzie własną drogę. Bo nie można nikogo siłą zmuszać do przyjęcia jakiejś filozofii. Ona musi wypływać z naszych doświadczeń.

A więc… żyj i daj żyć innym. Nie oceniaj. Nie zmieniaj. Towarzysz. Rozmawiaj. Wymieniaj się poglądami. Ucz się od innych. Pokazuj im swój świat. Bo najpiękniejsza w świecie jest różnorodność. Bo każdy jest inny. Bo każdy jest jakiś. Bo Gianfranco jest weganinem, a ja okropnym, nieetycznym mięsożercą, a przy tej butelce mleka z nerkowca (niesfermentowanego ha ha :D) rozmawialiśmy, jak… ludzie, mimo że ja piję mleko od krowy, a on wyciska je z nasion i orzechów 🙂