Jedną z lepszych rzeczy, jakie daje nam życie, jest popełnianie błędów i robienie głupot. Gdybyśmy nie przewrócili się podczas nauki chodzenia, czy wiedzielibyśmy, jak zachować pion? Gdybyśmy nie rozwalili sobie kolana podczas biegania, czy wiedzielibyśmy, jak uniknąć kolejnego upadku? Gdybyśmy się nie sparzyli, czy wiedzielibyśmy, że ognia trzeba unikać? Gdybyśmy nie mieli pierwszych miłości, drugich miłości, trzecich i kolejnych, czy wiedzielibyśmy, czego tak naprawdę pragniemy w związku?… Przykłady można by mnożyć.
Jednym z moich najgłupszych wybryków było zainicjowanie wśród znajomych dyskusji na temat słomianego zapału naszego wspólnego kolegi Radka. Radek ciągle powtarzał, że coś zrobi, czymś się zajmie, do czegoś będzie dążył… I nigdy nic z tego nie realizował. Kiedy pewnego dnia zakomunikował nam, że skoczy na bungee, pokiwaliśmy głowami i każdy rozszedł się do swoich zajęć 😉 Jakiś czas później, gdy rozprawialiśmy na temat naszych postanowień, zainicjowałam temat Radka i jego planów, z których żaden nie został zrealizowany. Największą wesołość wzbudził w nas ów skok na bungee, więc zaczęliśmy sobie dorabiać do tego przeróżne historie.
I kiedy już darliśmy z Radka łacha na maksa, a ja w tym przodowałam, on nagle wyszedł ze znajdującej się tuż obok toalety…
Z uśmiechem powiedział „cześć”, bo wcześniej się nie widzieliśmy, minął nas i poszedł dalej. Nie będę teraz roztrząsać, co musiał czuć, ale wiem, co ja czułam. Wstyd, zażenowanie, przemożną potrzebę cofnięcia czasu. Przeżywałam to kilka dni. Dziś mamy z Radkiem całkiem dobre kontakty, kiedy już się widzimy. Wielokrotnie później współpracowaliśmy. I myślę, że darzymy się szacunkiem. Dlaczego? Bo i on, i ja wyciągnęliśmy wnioski z tej mojej i kolegów wpadki. Radziu, jeśli to czytasz, pozdrawiam i przepraszam 😉
Drugi mój najgłupszy wybryk wydarzył się jakieś dwa lata temu. Robiąc materiał o rozpoczęciu sezonu motocyklowego i motocyklistach dałam się namówić (co ja mówię – nie trzeba mnie było namawiać!) na przejażdżkę z Piotrkiem Betlejem na jego ścigaczu. Dla niezorientowanych – Piotrek jest pierwszym i jedynym jak dotąd Polakiem, który brał udział w legendarnym wyścigu na Wyspie Man. Nie mając pojęcia, z czym to się je, jak w ogóle trzymać się tego człowieka, który wiezie za plecami moje życie (instrukcja trwała jakieś… dwie minuty), ze źle zapiętym kaskiem, który przez pół drogi urywał mi głowę, pędziłam (przepraszam, byłam wieziona) jak na skrzydłach wyobraźni ;), a żeby mi pokazać cały fun z tej jazdy, Piotrek nawet kilkakrotnie latał na gumie! (znawcy wiedzą, co to znaczy) 😉 Wrażenia były nieprawdopodobne, niezapomniane i wręcz transcendentalne. Ten pęd, podczas którego czujesz, że rozdzierasz powietrze, dla kogoś, kto pędzi tylko za kółkiem swojego opla, który przy 130 km na godzinę wpada w turbulencje, był przekroczeniem własnych granic.
Euforia trwała i trwała… Dopóki pewnego dnia nie uświadomiłam sobie, że na ten szalony eksperyment zdecydowałam się ja – wdowa wychowująca samotnie nastoletnie dziecko. Absolutne szaleństwo, graniczące z bezmyślnością. Tylko czy potrafiłabym ich, tych motocyklistów, zrozumieć, gdybym nie poczuła tego, co oni sami czują? Nie ma takiej opcji.
Przed i po było wiele innych, mniejszego kalibru, ale równie głupich wybryków i doświadczeń. A trzeci – może jest w trakcie, a może dopiero przede mną…
Ale czym byłoby życie bez doświadczania, upadania, głupich decyzji, ryzykowania i błądzenia? Kim bylibyśmy bez prób i błędów?
Dziś natknęłam się w sieci na cytat z mało znanej, a odpowiedzialnej za powstanie tak fantastycznego czasopisma, które krzewiło luz i satyrę nawet w czasach peerelu – „Przekrój” – Janiny Ipohorskiej: „Wymieniaj doświadczenia. Ale tylko na lepsze!” Tak jest! Bo ważne, żeby z tych potknięć, upadków, ran, prób i błędów i popełnianych w ciągu życia głupstw wyciągać wnioski. I wymieniać je na lepsze 🙂
I jeszcze jedna złota myśl – genialnego Oscara Wilde’a: „Doświadczenie – nazwa, jaką nadajemy naszym błędom”.
A Wy? Jakie głupstwa w życiu popełniliście? Podzielcie się!
2 komentarze
„I kiedy już darliśmy z Radka łacha na maksa, a ja w tym przodowałam, on nagle wyszedł ze znajdującej się tuż obok toalety…”
Do dzisiaj pojęcia nie miałem, że darliście wtedy ze mnie łacha…
Sorki, ale ludzie całe życie popełniają błędy 🙂