Skip to content

W DZIEŃ BABCI – REFLEKSYJNIE

Dziś jest Dzień Babci, więc chcę Wam napisać o jednej babci. Nie wiem, czy ma wnuki ani nawet dzieci. Prawdopodobnie nie, bo żyje sama z dwoma psami w jednej z kamienic w centrum miasta w warunkach tak skrajnych, że urągają jej niewątpliwemu człowieczeństwu. Ma na imię Wandzia i co roku czeka, aż przyjedzie do niej Robert Korólczyk – ten z telewizji – z torbą kopalnioków (to takie anyżowe śląskie cukierki, które górnicy zabierali na szychtę).

Pani Wandzia jest uśmiechnięta, rezolutna, wygadana i dowcipna, nawet kiedy w czasie wspólnego śpiewania kolęd łza jej się kręci w oku (ociera ją wtedy ukradkiem i śpiewa dalej, promieniejąc).

Pani Wandzia przygarnęła psa zmarłej sąsiadki, mimo że już miała własnego, tylko dlatego, żeby nie zabrano go do schroniska.

Pani Wandzia zawsze kiedy ją odwiedzamy, leży w łóżku, bo z trudem porusza się o własnych siłach.

Pani Wandzia mieszka w norze tak zapuszczonej, że piwnice w osiedlowych blokach wyglądają przy niej jak pokoje w Sheratonie (nie wiem, jak wyglądają pokoje w Sheratonie, ale tak mi to ładnie brzmi, że wyobrażam sobie, że właśnie tak jest).

Pani Wandzia regularnie pisze do magistratu wnioski z prośbą o przyznanie małego, ciepłego i suchego lokum.

Pani Wandzia chciałaby umrzeć w godniejszych warunkach niż przyszło jej żyć.

Pani Wandzia jednak nigdy się nie skarży. Znosi tę swoją dolę-niedolę z uśmiechem na ustach, co roku żegnając ekipę Podziel się z niepewności, czy spotkamy się za rok. A kiedy się spotykamy – wyraz szczęścia, jaki maluje się na jej pomarszczonej twarzy okolonej długimi ciemnymi włosami, ciepłe iskierki połyskujące w jej ciemnych oczach i radosny uśmiech na twarzy są nie do opisania.

Jedno z moich postanowień noworocznych: zadbać o to, by pani Wandzia mogła starzeć się w godnych warunkach. Starość, tak jak i młodość, już jest w nas. Dlatego szanujmy tych starszych ludzi, kochajmy ich – dla zalet i mimo wad, jak każdego, bądźmy z nimi, gdy zostają już sami, nieśmy im radość, bo ona jest jak kamień, który wrzucony do wody zatacza coraz większe kręgi (jak powiedział Adalbert Balling, niemiecki mnich i pisarz urodzony w 1933 r.)

Brak komentarzy


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis: