Czasem wystarczy kilka sekund, by ktoś uświadomił Ci, że nie jesteś taki zajebisty, jak myślisz. Jakiś czas temu zatkał mi się kibelek. Pewne roboty hydrauliczne, jak np. prosta wymiana baterii, potrafię wykonać sama, ale do przetkania kibelka wiadomo – potrzebny nie tylko francuski klucz, ale i sprzęt. A ze sprzętem – fachowiec. Przyszło ich dwóch. Załatwili sprawę w trzy minuty i zażyczyli sobie 60 zł. „Za co? – wykrzyknęłam. – Za te kilka minut pracy?” Na to jeden z nich, który nie wiem, czemu skojarzył mi się z Janem Kobuszewskim, chociaż nijak do niego nie był podobny zaśmiał się z wyższością i powiedział: „Trzeba się było uczyć” 😀
Nie bez powodu polski hydraulik był swego czasu naszym dobrem narodowym i towarem eksportowym 😉
Bo kiedy masz w ręku fach, który nie jest powszechny, to jesteś gość. Jak ten facet, który przychodzi mi do awarii sprzętów AGD. Odkręci kilka śrubek, coś tam dokręci, skasuje za 10 minut roboty stówkę i wychodzi zostawiając po sobie opary tanich perfum, które się wietrzy pół dnia 😉 Albo budowlańcy, którzy „zamieszkiwali” moje mieszkanie przez dwa pierwsze miesiące tego roku. Przy nich wszystkich – Andrew, znajomy elektryk, który sam o sobie mówi, że jest drogi, tani jest jak barszcz.
I potem człowiek pyta: „Panie, czemu to tyle kosztuje?” A „pan” może się tylko uśmiechnąć. Kosztuje tyle, bo ty tego sama nie zrobisz. Płacisz więc temu, kto potrafi. Kto ma wiedzę. Kto się uczył. Co? Że ty też się uczyłaś? No, ale co ci po tym, że przeczytałaś setki książek i wiesz, co rzecze Zaratustra, jeśli sobie kibla nie przetkasz? 😉
Na szczęście, i mój fach czasem jest komuś potrzebny. I ja też, wzorem pana hydraulika, na pytanie, czemu to tyle kosztuje, mogę odpowiedzieć: „Trzeba się było uczyć” 😀 😀 😀
Wężykiem, wężykiem 😉
Brak komentarzy