13 lat doświadczeń jako wdowa, 7 lat prowadzenia grupy wsparcia dla wdów, ponad rok prowadzenia podcastu „Po tej stronie”, dziesiątki spotkań, wyjazdów, rozmów i przeczytanych artykułów, książek, badań, statystyk… Dziś, po półtora roku pracy, z dumą przedstawiam Wam jej efekty – moją książkę „Być (młodą) wdową”. To praktyczny przewodnik dla wdów i wszystkich, którzy poszukują wsparcia po stracie bliskiej osoby. Ma być towarzyszką w drodze przez coś, czego nikt nie chciałby doświadczać, ale co jednak się zdarza i jest częścią życia – przez stratę, żałobę, samotność i wszystko to, z czym każdy z nas w takiej sytuacji musi się zmierzyć.
„Tamtego popołudnia wróciłam do domu z pracy po bardzo ciężkim dniu i wyjątkowo mocno zmęczona, o wiele bardziej niż zwykle. Byłam redaktorką naczelną lokalnej, powiatowej gazety i nie widziałam wówczas dla siebie innej zawodowej przyszłości. Od wielu lat żyłam z chorobą męża. A właściwie chorobami. Depresją. Alkoholizmem. A potem wszystkim tym, co te choroby zrobiły z jego organizmem i umysłem.
Był 29 marca 2012 roku. Czwartek. Na dnie Atlantyku odnaleziono fragmenty statku Apollo 11. Polscy emeryci i renciści doczekali się reformy emerytur. MSZ nie mógł doprosić się zwrotu wraku Tupolewa, który rozbił się w Rosji dwa lata wcześniej. Hiszpanię sparaliżowały strajki przeciw rządowym reformom, a piłkarska reprezentacja Polski do lat 17 awansowała do Mistrzostw Europy w Słowenii. Mój mąż był wielkim fanem futbolu.
Tamtego popołudnia, kiedy cały świat kręcił się, jak co dzień, mój mąż, zmagający się z chorobą alkoholową, która wywołała wiele innych schorzeń, powodując, że w wieku 42 lat był wyniszczony, niedołężny i wyglądał jak cień człowieka, leżał na sofie (…)”
Tak zaczyna się moja książka „Być (młodą) wdową”, której data premiery jest symboliczna – 30 marca 2025 to 13. rocznica śmierci mojego męża. Śmierci samobójczej, która całkowicie zmieniła bieg mojego życia i która – chcę tego czy nie – będzie ze mną już zawsze. Choć żałobę przeżyłam, jestem pogodzona z tym, co się stało, zaakceptowałam wszystkie moje emocje, a dziś nadaję tej bezsensownej śmierci jakiś sens edukując i pomagając innym osobom w kryzysie emocjonalnym, to jednak taka śmierć zostaje z nami na zawsze…
Ale żeby nie było tak ponuro, bo ta książka wcale nie jest ponura ani smutna. Kilkoro znajomych kupiło ją przedpremierowo i to, co od nich usłyszałam, to to że bali się zacząć czytać, bo to „taki trudny temat”, ale ciekawość wygrała i… potem nie mogli się oderwać. Tak, śmierć, żałoba, rozpacz bliskich to trudne tematy, a jednak pomysł, żeby napisać tę książkę wykiełkował w mojej głowie z potrzeby zrobienia czegoś więcej dla kobiet, które każdego dnia dołączały do mojej grupy wsparcia – zrozpaczonych, załamanych, zagubionych, przerażonych, szukających miejsca, w którym ktoś zrozumie, co czują, co przeżywają. Dlatego tym bardziej nie mogła to być „ciężka” książka ani książka w jakikolwiek sposób obciążająca, dołująca, pogrążająca w jeszcze głębszej rozpaczy.
Nie.
To mogła być tylko książka wspierająca, podnosząca na duchu, pomocna i pokazująca, że… znów cytat z niej „to my jesteśmy głównymi scenarzystkami, pierwszymi reżyserkami i bohaterkami tej opowieści, która jeszcze jest przed nami…”
O czym ona jest? To praktyczny i oparty na autentycznych doświadczeniach innych kobiet przewodnik dla wdów i wszystkich, którzy poszukują wsparcia po stracie bliskiej osoby. Ma być towarzyszką w drodze przez coś, czego nikt nie chciałby doświadczać, ale co jednak się zdarza i jest częścią życia – przez stratę, żałobę, samotność i wszystko to, z czym każdy z nas w takiej sytuacji musi się zmierzyć. Napisałam ją z serca, wciąż pamiętając o bólu, który dobrze znam. Napisałam ją też z nadziei, która przychodzi z czasem. I z potrzeby, jaką uświadomiły mi inne kobiety, które znalazły się w podobnej sytuacji. Napisałam ją też z innymi wdowami, żeby każda wiedziała, że nie jest i nie będzie w tym sama. Mam nadzieję, że każda wdowa znajdzie w niej coś, co da jej ukojenie, zrozumienie, a może nawet siłę.
Recenzja Marty, jednej z wdów, które czytały książkę przedpremierowo
Czuję ogromną wdzięczność i dziękuję autorce książki za to, że zdecydowała się wydać tę książkę. Delikatny niedosyt odczuwam w stosunku do losu, który pokierował czasem w taki sposób, że książka trafiła do moich rąk zbyt późno. Gdyby pozycja została wydana wcześniej, moja psychoterapia po śmierci samobójczej najukochańszego męża trwałaby znacznie krócej (mniej niż półtora roku). Książka zawiera usystematyzowaną wiedzę dotyczącą niezmiernie ciężkiej, emocjonalnej drogi wdowy, jaką przeżywa, by odzyskać dobrostan psychiczny. Książka nacechowana jest treścią z dużym ładunkiem wsparcia terapeutycznego – dokładnie takich słów potrzebowałam, wyjaśnienia i zrozumienia moich emocji w trakcie całego procesu przeżywania żałoby.
Chwile spędzone nad czytaniem książki wywoływały we mnie emocje zbliżone do tych, jakie czułam po każdej sesji z terapeutą czy rozmowie z osobami, które również doświadczyły śmierci bliskiej osoby. Zapewne dzieje się tak dlatego, że książka zawiera pozbawione przeredagowania wpisy o emocjach doświadczonych śmiercią kobiet, co sprawia wrażenie „czynnej rozmowy”.
„Dziękuję” – to za mało.
Więcej recenzji znajdziesz TUTAJ.
Recenzja eksperta
Autorka dzieli się własnymi przeżyciami, związanymi z samobójczą śmiercią męża. Ale również – jak na prawdziwym spotkaniu grupy wsparcia – bez oceny i moralizatorstwa oddaje głos kobietom, które doświadczyły śmierci męża lub partnera.
Jak pisze Anita Odachowska, jej książka to „nie-poradnik dla wdów i nie tylko”. Nie znajdziemy tu zatem złotych rad i zaleceń, jak dalej żyć. Bo żałoba po śmierci najbliższej osoby jest jak daleka, trudna i wyczerpująca podróż, która w przypadku każdego z nas wygląda nieco inaczej i którą trzeba przebyć samodzielnie. Samodzielnie, ale nie w osamotnieniu dzięki historiom wielu różnych kobiet, które połączyła jedynie i aż śmierć „drugiej połówki”, często nagła, przedwczesna, nieoczekiwana, w wyniku dramatycznych okoliczności lub na skutek problemów zdrowotnych.
Lektura tej książki pozwala Czytelnikom zobaczyć, jak w lustrze, własne doświadczenia związane ze śmiercią najbliższej osoby. W ten sposób daje poczucie, że to, co przeżywają, jest naturalne, to, jak postępują, jest możliwe, to, jakie decyzje podejmą w swojej sprawie, jest ich prawem.
Małgorzata Łuba, psycholożka, psychoterapeutka, suicydolożka
Więcej informacji o książce znajdziesz TUTAJ.
Brak komentarzy