Mandat za jeden uśmiech :D

wtorek, 2 września, 2014 0 0

Nachodzi Was czasem iluminacja? Wiecie, takie nagłe olśnienie, gdy jedziecie samochodem, stoicie na przejściu dla pieszych albo nudzicie się w kolejce do kasy? Taka myśl, którą niby sobie uświadamialiście, ale nagle, w tym momencie, spłynęła na Was z całą swoją mocą jak jakieś objawienie? Ja tak dzisiaj miałam – nie po raz pierwszy w życiu. A to za sprawą jednego zdjęcia i jednej okładki…

Powiem zaraz, co to za zdjęcie, ale nie powiem, co to za okładka, bo zaraz kolubryny stojące gdzieś w miejskim garażu ruszą na mnie jak na jasnogórskie pola. Szkoda życia i czasu na walkę z nimi. Ale powiem, że iluminacja dotyczyła uśmiechu, polityków i wyborów.

Są tacy, którzy szukając właściwego kandydata czytają artykuły, wywiady itd. Są tacy, którzy zagłębiają się w treść ulotek. Są tacy, którzy podążają na spotkania. Chcąc poznać kandydata, wybierają sposoby formalne, ogólnodostępne. A przecież wystarczy jeden uśmiech 🙂

Uśmiech może powiedzieć o człowieku czasem więcej niż gest czy mowa ciała. Jego szczerość widać gołym okiem, podobnie jak sztuczność. Możesz nawijać do ludzi, co chcesz, możesz im obiecywać krainę mlekiem i miodem płynącą i odnieść sukces. Ale spróbuj się do ludzi uśmiechnąć – całym sobą, szczerze z głębi duszy.Tylko jeśli będziesz naprawdę szczery, odniesiesz sukces.

Ja dziś – patrząc na to zdjęcie (jest ilustracją, więc łatwo się domyślicie) i okładkę jednego z lokalnych tygodników oraz parę innych zdjęć lokalnych polityków zrozumiałam, jak wielkie uśmiech ma znaczenie. Ludzie, którzy nie potrafią się uśmiechać czy śmiać, tak szczerze, z głębi serca, to ludzie, którym po prostu i najzwyczajniej w świecie nie należy ufać. I tyle na ten temat 🙂

A więc… moi drodzy przyszli wyborcy. W tych i w kolejnych wyborach. W dupie miejcie programy i obietnice. Mało kto jest w stanie je zrealizować i dotrzymać, choć z różnych przyczyn. Zażądajcie od kandydatów uśmiechu. Jeśli nie potrafią – nie głosujcie. Jeśli opowiecie im dowcip, a oni się nie zaśmieją – nie głosujcie. Jeśli puścicie im skecz, a oni nie zarechoczą – nie głosujcie.

Mandat za jeden szczery uśmiech – oto moje motto nadchodzącej kampanii wyborczej 😀

Who to fuck is…?

środa, 11 czerwca, 2014 0 0

No dobra, ja wiem, kto to jest Rudolph Giuliani (to ten koleś na zdjęciu poniżej). Ale dwójka moich znajomych, którym tłumaczyłam, że czegoś tam nie mogę, bo się spieszę, bo idę na sesję plenarną z nim, na samo stwierdzenie „sesja plenarna” robili oczy okrągłe i wielkie jak denka od mojego największego garnka, w którym gotuję czasem bigos na święta. A na nazwisko Giuliani reagowali mniej więcej tak: „jakiś Włoch?”, „a kto to jest?”

Jakby na potwierdzenie tych słów posłuchałam rozmowę dwóch parkingowych na parkingu przed lodowiskiem, gdzie miało się odbyć spotkanie z Giulianim – „szeryfem Nowego Jorku”:

– Ty, a co to za gość w ogóle jest, że taka ochrona? – mówi jeden.

– A ch… wie, płacą, to pilnuję – odpowiada drugi.

I to niestety pokazuje poziom zainteresowania ludzi polityką i stopień percepcji tego, co jest podawane w mediach.

4 czerwca robiłam w Studio Festiwalu Reżyserii Filmowej wywiad z Ryszardem Bugajskim. Rozmawialiśmy między innymi o tym, po co się robi takie zaangażowane filmy jak „Przesłuchanie” czy może mniej zaangażowane, ale takie wobec których – jak stwierdzili jurorzy przyznając mu nagrodę specjalną – nie można przejść obojętnie, jak „Układ zamknięty”. Pan Ryszard, przesympatyczny człowiek, o którym po kilku minutach rozmowy mogę z całą pewnością powiedzieć, że wie, czego chce, stwierdził, że fabuła „Układu zamkniętego”, oparta przecież na prawdziwej historii (niewtajemniczonych odsyłam tutaj: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13688420,Na_podstawie_jego_losow_powstal__Uklad_zamkniety__.html), byłaby historią jedną z wielu znanych nam z mediów, gdyby nie powstał na jej kanwie film.

Pan Ryszard powiedział dokładnie tak: „Andrzej Wajda powiedział, że na świecie jest wiele rzeczy, których ludzie, tak zwany naród, sobie nie uświadamia, dopóki nie zobaczy ich w przetworzeniu artystycznym (…) i „Układ zamknięty” jest dokładnym tego przykładem. To historia znana z mediów, ale taka, która zniknęłaby wśród innych historii, zabitego dziecka, wypadku i tak dalej, gdyby nie przetworzenie artystyczne”.

Fakt. Patrząc na newsy ostatnich dni – co zostaje nam w głowach? 3-letnie dziecko zostawione przez ojca w samochodzie. Jakieś inne tematy? No, zastanówcie się przez chwilę. Specjalnie po wizycie na spotkaniu z Giulianim, które dzisiaj odbyło się w Świdnicy podczas Kongresu Regionów, bardzo uważnie obejrzałam Fakty TVN, a potem Wiadomości TVP. Wśród innych informacji specjalny nacisk położony był na to, o czym mówią wszyscy, czym żyje Facebook, wszystkie portale, gazet itp. itd. I nawet gdyby któreś z nie-lokalnych mediów podało informację, że „legendarny burmistrz Nowego Jorku jest z wizytą w Świdnicy”, to zginęłaby w całej masie „ugotowanych” dzieci i właściwie tylko ich, bo „przecieki na tajnym posiedzeniu Sejmu” badane przez prokuraturę już dla większości społeczeństwa nie mają znaczenia.

Tak właśnie jest i choćby nie wiem, jak się dziennikarz dwoił i troił, poza pewne granice nie wyskoczy, bo poza nimi nie ma już odbiorcy.

Po tych dzisiejszych doświadczeniach zabrzmiał mi w głowie kiczowaty na maksa, ale wciąż grany w niektórych stacjach, przebój „Who to Fuck is Alice?” jeszcze bardziej kiczowatej grupy Smokie. Bo większość społeczeństwa. ZDECYDOWANA WIĘKSZOŚĆ nie ma pojęcia „who to fuck is Giuliani”. Smutne, bo facet jest politykiem wybitnym i słuchanie o jego doświadczeniach było naprawdę ciekawym przeżyciem. Smutne, ale… jakże prawdziwe…

Foto: Źródło wikipedia.pl